Universum zjawisk - rozdział 2

2023-05-31

 

 

 

“Słońce wlewało się do biura, przez wielkie szklane okna. Jadeit siedział przy wielkim dębowym biurku i myślał nad czymś bardzo intensywnie, wgapiając się przed siebie, w półprzezroczysty hologram ekranu komputera. Tego dnia miało mieć miejsce, jedno z najważniejszych wydarzeń w jego życiu, chciał być pewny, że jest przygotowany. On jak on, chciał być pewien, że wszystko wokół jest przygotowane jak należy. 

 

. Berg!!! - krzyknął nagle przed siebie, a do biura wpadł niczym burza, zdezorientowany asystent - czy sala tronowa jest przygotowana? 

. Oczywiście wasza wysokość, tak jak sobie życzyłeś. Okrągłe stoły ustawiliśmy w okrąg, zdobią je perłowe obrusy, jadeitowe świeczniki i zielone oraz złote świece. Do tego wybrane przez ciebie wazoniki z zielonego szkła, seledynowego alabastru i jadeitu, w które włożyliśmy kwiaty polne oraz złote róże, chryzantemy i piwonie. Wszystko zgodnie z zaleceniami nawiązuje do twojego imienia. Do sali przynieśliśmy tron twojego dziadka, ten z cytrynu, platyny i grabu. W okna zostały zamontowane witraże z pejzażami naszego królestwa, przez co salę wypełnia złoto-zielone światło. Wieczorem zapalimy kryształowe żyrandole, które zostały ozdobione girlandami kwiatów i pnączy. 

. Super - Jadeit spojrzał w słoneczne okno i uśmiechnął się - moje szaty przygotowane? 

. Wasza wysokość, nie ma potrzeby się stresować. Od tygodnia wszystko jest przygotowane i codziennie sprawdzamy listę. Naprawdę będzie dobrze. Możesz się zacząć szykować. Czy mam już wezwać fryzjerów i makijażystki? 

. Za 35 minut, niech będą za 35 minut - pomyślał, że faktycznie przesadza. Przecież, nie będzie sprawdzał wszystkiego po raz 10 w tym tygodniu. 

. Oczywiście wasza wysokość - Berg skinął głową i wyszedł z biura. 

 

Jadeit zamknął na chwilę oczy i wyłączył komputer, odpiął go od skroni i położył na biurku. Hologramowy ekran zniknął. Wstał od biurka, przeciągnął się i stanął przy oknie, wprost w słonecznych promieniach. Dopiero teraz było widać, jak jego skóra pięknie opalizuje delikatnym seledynowo-perłowym blaskiem. Spojrzał przed siebie i myślami uciekł do ostatniej przejażdżki na pegazach. Pamięć beztroskich chwil spowodowała łagodny uśmiech na jego twarzy. Złote włosy spływające do pasa rozświetliły się, niczym żarówka wieczorową porą. Na tę krótką chwilę, pozwolił sobie zapomnieć, o dzisiejszym wydarzeniu. Pozwolił sobie zapaść się w słonecznych promieniach, które łapał teraz niczym wygrzewająca się na kamieniu jaszczurka. Żeby tak tylko nie musiał obejmować tronu, żeby rodzice i starsza siostra, dalej żyli. I w ogóle… żeby się nie urodził w królewskiej rodzinie. Eh!”

 

 

 

 

Wanesa skończyła czytać, a przyjaciółka siedząca po drugiej stronie ekranu komputera westchnęła. 

. Co to za imię Jadeit? I dlaczego ma asystenta a nie asystentkę? - zapytała w końcu po chwili Dżesika-Blanka, zwana przez przyjaciół(ki) - DżejBi

. To draft jest tylko, taki wstępniak, pierwszy rys. Nie wiem sama. Byłam zupełnie bez weny, ale tej postawiłam ten ołtarzyk kamienny, co go widziałam na insta u tego duetu magicznego, no i zadziałał w mig tej! Ja nie wiem czy mogło się przydarzyć lepiej. 

. Co za ołtarzyk proponowali? Ja nie byłam na insta już z tydzień i znowu się czuję, jakbym pod kamieniem mieszkała! 

. Pani! ty mieszkasz pod kamieniem. Cud, że tam internet w ogóle działa. Ale ołtarzyk to nie jest z tego tygodnia. Kiedyś ta typiara gadała, że jak potrzebujesz kreatywności i działania, to sobie sprytnie zrobiłam skriny. To mam. 

. Ach, no tak! To podeślij, bo też potrzebuję. Nową kieckę chcę uszyć na lato, ale ostatnio mam taką pustkę we łbie, że mogę co najwyżej kupić gotowca. A wiesz jak nie znosze tych sieciowych mundurków dla identycznych dla mas! 

. Zaraz podeślę, ale teraz muszę się już zbierać. Kariera pisarska musi poczekać. Choć czuję, że stoi za rogiem. 

. No słuchało się tego przyjemnie, to może i stoi. Do której dziś tyrasz? 

. Do ostatniego klienta. Ale ostatnio jak miałam popołudnie, to Wiktor był i siedział do prawie końca. 

. Sam?! 

. Nie, z jakąś lafiryndą. Ale wiesz, lafiryndna nie ściana nośna, można przestawić. 

. To powo! Może w końcu zajarzy, jaki ma diament pod nosem.

. Ta, jak nie zdążę pomalować ryja, to raczej kamień polny!

. Kamienie polne to ty szanuj Paniusiu!

. Dobra, spadam. Nara

. Nara

 

Wanesa zamknęła komputer i usiadła do lustra. No dobra - pomyślała - jakie oko dziś. Może skoro jest szansa na wizytę Wiktora, to zrobi sobie dziś na złoto. Tak też uczyniła. 

Była już gotowa do wyjścia, ale oczywiście, że musiała się cofnąć. Zapomniała talizmanu miłosnego, który kupiła od tej czarownicy na targu. Co prawda ci z duetu gadali, że najpierw rozpoznaj swoją duszę, ale ona wie czego chce. Chce Wiktora! a bez talizmanu, nie ma szans. Tak gadała ta wiedźma. Gdzie to pieprznęłam - warczała na siebie w głowie, przeklinając, że jest taką bałaganiarą. . Dlaczego w tej chacie, nie może być porządku? Co jest ze mną nie tak? Czy to jakaś retrogradacja?! - wrzasnęła w przestrzeń i poddała się w poszukiwaniach - Trudno, dziś Wiktor musi mnie zauważyć bez amuletu! 





. Retrogradacja - sracja! - ryknęła Ver - jesteś po prostu flejtuchem! Czy ja serio mam jakąś dysfunkcję? Nie umiem jakiejś opcji włączyć w tym ciele? Jak to działa? 

 

W strumieniu konektora usłyszała śmiech. To Żródła z komitetu miały ubaw z jej niezdarnych prób zapanowania nad codziennymi działaniami ciała, którym Ver przerabiała wcielenie na Ziemi. Ver zasmuciła się trochę, ale nie, nie da im tej satysfakcji. Nie podda się. Znajdzie tę funkcję i ją w końcu uruchomi, a wtedy jej ciało będzie wzorem porządkowości i zorganizowania. 

 

. A wysłałaś jej sygnał, że nie musicie przerabaić miłości? - Ver usłyszała nagle spokojny i stonowany głos Izory.

. Ale co to ma do rzeczy? Przecież nasze programy i ich funkcje porządkowe nie mają nic wspólnego.

. No niby nie, ale widziałaś ten amulet. Był naprawdę potężny. Więc mógłby jej przyciągnąć tego… jak on tam ma?

. Wiktor! - Ver zamyśliła się - nie mogę namierzyć jego Źródła. Niby gdzieś powinno być tu blisko, ale nie umiem go zlokalizować. 

. Może zostawiło teraz tylko funkcje życiowe i śmiga gdzieś w zupełnie innej galaktyce? 

. Nie wiem. Dawno nie miałam takich problemów. W każdym razie, zaginiony amulet to jedno, Źródło i Wiktor - drugie, ale że jest taką bałaganiarą i leniem - to zupełnie nie do ogarnięcia dla mnie. 

. Pokaż - Izora podeszła do wyświetlacza konektora, poklikała coś szybko, poprzesuwała palcem - O! masz tutaj, zobacz. Część pochodzi z programów linii przodków. Mieli zlikwidować to gówno już wieki temu, ale Wielka Rada Układu Matrycy Ziemi nie wyraziła zgody, gdyż przeszłość, przyszłość, programy rodowe, przekonania i religie (wierzenia) - to ich najsilniejsze narzędzia do budowania lęków i blokad.

. A co na to Anioły, Elohimy i Rada Źródła? 

. Wiesz jak jest… zawsze ten sam bulszit - że równowaga musi być, że dzięki temu jest rozwój, a w ogóle, to Źródła nie są od tego by rady Radzie dawać. Słyszałam, że Anioły testują gdzieś planetę z wcieleniami bez linii rodowych. Czysta praca nad swoimi programami. Ale to są tylko testy. Elohimy ostatnio próbowały przepchnąć jakiś projekt galaktyki miłości - gdzie Źródła po ciężkich ziemskich wcieleniach się będą regenerować, ale Rada jak zwykle swoje. 

. To czemu Anioły nie zgadają się z Elohimami i nie przegłosują Rady?!

. Bo same są w procesie porządkowania. Po drugiej Wojnie Anielskiej, mają tam taki bajzel, że pokój tej twojej Wanesy, to idealny porządek.

. To co mam zrobić, z tymi programami? Przecież oszaleję, jak ona jeszcze raz coś zgubi i będzie jęczeć, że to Wszechświat przeciwko niej. 

. Podeślij jej na drogę tych z duetu. Niech skorzysta z oczyszczania energii, albo może niech zrobi rozpoznanie tych programów i je w końcu przepracuje i zamknie. 

. Ostatnio ją pokierowłam, żeby zrobiła oczyszczanie prokrastynacji i braku weny. Trafiła w dobre miejsce, nawet się zainteresowała, no ale jęczała, że nie ma kasy. Sprawdzam - źródła bogactwa były ok, no ale faktycznie miała jakieś małe blokady. Mówię ok, usunę. Nic co miało by wpływ na nasz rozwój, co musi wielce pokonywać. Oczyściłam i jakoś w ciągu 2 - 3 dni dostała jakąś kasę extra. Więc myślę, zrobi porządek z tą weną i prokrastynacją. Ma miejsce, ma kasę na warsztaty. Będzie pracować. Ale nie… kupiła amulet miłości, jakieś zaklęcie i magiczny słój Wenus, by przyciągać miłość, kasę i dobrobyt! 

. No… widzisz. Za słabe sygnały. Mówię, ześlij jej informację do świadomości, że nie potrzebuje pomocy w miłości, że ta miłość przyjdzie sama. Że ma się skupić na kreatywnym wyrażaniu siebie. 

. Kiedy mi już kreatywnych pomysłów zabrakło, jak z nią gadać!

. Uuuuu, jak to?

. Ona ma otarte to trzecie oko, ale nie słucha niczego! Zero słuchania. Kierunek Wiktor.

. To może jej trzeba dać tego Wiktora, to się w końcu skupi na celu? 

. No dzięki za tip!  A jak myślisz, po co jego Źródła szukam? 

. Aaaaaa, teraz rozumiem. No to powo! Ja lecę jeszcze do Resortu Universum, chcę zapytać o te wybuchy przy Karle Tukana. Byłam już w Domu Galaktyk, ale nikt nic nie wie. Jak zwykle. 

. To daj znać co znalazłaś. Ja poszukam Źródła Wiktora. Muszę to w końcu ogarnąć.